♥24: " o 18 "

*Liam*

Sen. To właśnie podczas niego jesteśmy najbardziej bezbronni. Nie zdołamy ukryć swoich pragnień, marzeń i strachów, podczas niego stajemy się odsłonięci. Podatni na ciosy. Patrząc na śpiącą dziewczynę, gdy tak ufnie wtulała się w mnie, zacząłem rozmyślać jak nasze losy szybko się splotły. Niektórzy powiedzieliby, że zbyt szybko. Pojawia się ona i nagle wszystko w moim dotychczasowym życiu przestaje mieć sens. Wieloletni związek, satysfakcjonujący jak myślałem okazuje się w mgnieniu oka totalną porażką. Czy odkochałem się równie szybko jak przyszła ta miłość? Czy nagły brak ciepłych uczuć jest spowodowany spotkaniem kogoś innego? Czy te uczucia wygasły dawno a ja po prostu nie chciałem wychodzić z bezpiecznego zaplecza? Czy gdybym nie spotkał Vanessy, dostrzegłbym prawdziwe oblicze Danielle i dlaczego do diabła tak długo mi to zajęło.
Patrząc na to co pośpiech zrobił z moim związkiem z Dan zaczynam mieć wątpliwości nad tempem mojego związku z Ness. Nie za ładnie o mnie świadczy fakt, że zrywam z dziewczyną i tego samego dnia wiążę się z inną. Na pochwałę na pewno też nie zasługuje moje kręcenie z Ness podczas gdy cały czas byłem w związku. Jakim prawem surowo w myślach oceniam Danielle skoro jak się okazuje wcale nie byłem lepszy. Będąc w związku nie robi się takich rzeczy jakie robiłem ja. Machinalnie zaczynam do siebie czuć wstręt. Czy na takiego faceta zasługuje Ness? Ktokolwiek?! Nie. Jak mogę zapewnić ją, że potrafię być stały w uczuciach po tym jak pokazałem kompletne tego przeciwieństwo. Z mojej piersi wyrywa się głębokie westchnienie. Nawaliłeś Liam - szepcze mi moja podświadomość. Czy zabrałeś ją na randkę? Czy adorowałeś tak jak powinieneś? Nie. Rzuciłeś się na nią w lesie. Brawo Tarzanie, popisałeś się nie ma co! Spojrzałem na wschód słońca który widać było zza okna. Będę wrakiem człowieka. Nie żebym teraz był w jakiejś lepszej formie. Promyki słońca tańczyły na nagim ciele Nessi. Dziewczyna jęknęła i zasłoniła twarz poduszka starając się, przyćmić oślepiające ją światło. Wszystkie niepewności z powrotem zagnieździły się w mojej głowie. Może powinienem odejść dla jej dobra? Może lepiej by jej było z tym pożal się Boże Ericiem... momentalnie pojawił się jego obraz bez koszulki w moich myślach.. Cholera, nie! Wcale je by z nim lepiej nie  było!
Trzymając się tego wstałem, żeby sprawdzić stan jej lodówki. Nie spodziewałem się pełnej lodówki, ale trzy jajka które udało mi się znaleźć policzyłem sobie jako świetne umiejętność w tropieniu. Wykorzystując wszystkie składniki jakie udało mi się zdobyć - przypominam, ze to byly tylko trzy jajka- postanowiłem przyrządzić je na twardo. No i proszę, to świetny przykład na to, że jak się chce to się da. Z gotowym śniadaniem mistrzów udałem się do sypialni. Uśmiechnąłem się na widok rozciągniętego ciała Ness, której głowa nadal pozostała pod poduszką. Ze śmiechem szturchnąłem ja stopą w pośladek, odpowiedział mi tylko cichy jęk. Powtórzyłem swoją czynność która miała na celu delikatnie ją znudzić.. tylko zwiększyłem nacisk.
-ZABIJE CIE.- Boże, kocham tę dziewczynę.
-Nawet jeśli przygotowałem Ci śniadanie? - dziewczyna wysunęła głowę spod poduszki. -Sam.
Popatrzyła na mnie nie ufnie, No bez przesady, trochę wiary we mnie by jej nie zaszkodziło.
-I to jest jadalne?
-Nie chcesz to nie jedz. - fuknąłem na nią. - Zawsze możesz patrzeć jak będę napełniał brzuch tymi pysznymi, idealnie ugotowanymi jajkami.
-Idealnie ugotowane.. na pewno.. - wywróciła oczami.- Daj mi jedno.
Z triumfalnym uśmiechem ją zignorowałem.
-Proszeee. - kto by się nie zlitował nad tymi oczyskami które były większe niż sam ocean spokojny?
Czy możecie sobie wyobrazić kobietę całą rozczochraną, upaćkaną jajkiem która robi takie miny jakbym zaserwował jej krewetki z winem? Ja właśnie na nią patrze i jestem przekonany, że w ten obrazek mógłbym się patrzeć do końca świata.
-Co się tak lampisz? Upaćkałam się? - spróbowała się powycierać, zaśmiałem się,
-Jesteś piękna. - uśmiech którym zostałem właśnie obdarowany, jest najpiękniejszym uśmiechem na całej planecie, Patrzcie państwo jaki romantyk się ze mnie zrobił. A to wszystko przez tą uświnioną pannę.
-Jakie mamy plany? - spytała zabierając ode mnie talerz i poszła do kuchni, żeby go pozmywać. Goła jak ją Pan Bóg stworzył. Na widok mojej osłupiałej kretyńskiej miny tylko zachichotała i puściła mi oczko.
-Wiesz co sobie uświadomiłem jak nie mogłem spać bo chrapałaś? - ostre spojrzenie mnie zaatakowało.
-Ja nie chrapie!- odwzajemniłem się jej spojrzeniem pełnym politowania.
-Oczywiście, wracając..
-Nie Liam. Ja nie chrapie!
-Przecież przyznałem Ci rację, chciałem Ci tylko
-NIE CHRAPIE! Przestań mi wciskać taki kit!
-Nie dasz mi dokończyć..?
-Bo kłamiesz!
-Ness..
-Ale z Ciebie osioł! Nigdy nie chrapałam, nie chrapie i chrapać nie będę!
-Dobra poddaje się, sam ze sobą pójdę  na randkę a ty tu sobie przeżywaj, że chrapiesz.
-Nie chrapi.. idziemy na randkę? - popatrzyła na mnie zaskoczona. Aha, tutaj właśnie popełniłeś błąd, dobrze, że chociaż go dostrzegłeś.
-Tak, zabieram Cię na randkę. - powiedziałem i otoczyłem ją ramionami.
-Dokąd? - spytała z uśmiechem,
-Niespodzianka.- obdarzyłem ją lekkim pocałunkiem w czoło.- A teraz zmiataj się ubrać bo nie ręczę za siebie. - klepnąłem ją w pośladek. Pisnęła i ze śmiechem pobiegła się ubrać.


*Vanessa*

Randka. Idziemy na prawdziwą randkę. Cały dzień potrafię myśleć tylko o tym. Jednak w tym całym zamieszaniu ciągle mam z tyłu głowy to, że redaktor Blue przyjechał po Dan. Co to oznacza dla mnie? Po co mi kazał napisać ten artykuł skoro jak się zdaje ma świetny kontakt z kopalnią wiedzy na temat Liama? Opowieść wieloletniej dziewczyny Liama zapewne byłaby bardziej barwna niż jakiejkolwiek innej osoby. Wyrzuty sumienia uderzyły we mnie siłą porównywalną do tsunami. Jesteś oszustką, drwi jakiś bezczelny głosik w mojej głowie, z całego serca pragnę mu zaprzeczyć.. Ale nie potrafię. W myślach pojawia się chwila, gdy Liam ujrzał pierwszą część, w zasadzie sam jakby prolog mojego artykułu. Boże.. był taki wściekły.. i zraniony. Czy mogę go narazić na taki ból? Lepsze pytanie, czy mogę żyć ze świadomością, że to ja zadałam tak ważnej dla mnie osobie ból? Cholera.. trzeba było iść na te studia prawnicze tak jak radzili rodzice!
Tyle, że w tedy nie poznałabym Liama. No chyba, żeby narozrabiał i mnie wynajął ale sam pomysł brzmi śmiesznie, więc szanse, że tak właśnie by się stało są zerowe. Może los postanowił sobie ze mnie zażartować? Cóż jeżeli tak, to musi wiedzieć, że to był wyjątkowo kiepski żart. Milion myśli kłębi mi się w głowie. Co powinnam zrobić? Odejść od Liama? Odejść z pracy? To nie fair, że muszę w ogóle wybierać! Naprawdę w tej chwili nie cierpię tego kogoś kto pociąga tam u góry za sznurki mojego życia, musi mieć wielki ubaw. Podnoszę telefon z którego wydobył się dźwięk przychodzącego smsa.

Od: Liam
Będe o 18. Załóż sukienkę.

Chyba właśnie w tym momencie podjęłam decyzję.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wow całe trzy lata nieobecności.
Czy coś się zmieniło? Podejrzewam, że wszystko XD
Czy wróciłam na stałe? Ciężko mi to potwierdzić, wiem, że gdy weszłam na tego bloga przypomniałam sobie jaką potrafił mi on radochę sprawić więc oto i jestem.
Enjoy! xoxo

Komentarze

Popularne posty